^Polecam również
Traktat..., warty uwagi.

W swojej durnocie uznałem że dam radę pokrótce, paroma słowami jakoś opisać wszystkie siedemdziesiąt-parę książek przeczytanych od czasu mojego ostatniego posta tu, ale poległem. XD Zamiast tego wybiorę z tego wszystkiego to, co zrobiło na mnie największe wrażenie.

Zacznijmy od
Jacka Dukaja, bo to moje objawienie. Panie i panowie, ten człowiek jest geniuszem i powinien być naszym głównym towarem eksportowym i w ogóle. Jestem po lekturze pięciu jego książek (z czego dwie,
Król Bólu i W kraju niewiernych są zbiorem opowiadań), a zaraz zaczynam szóstą. To, co on tworzy to istna magia. Każdy z kilkunastu wykreowanych przez niego światów, które dotąd poznałem są oparte na ciekawym pomyśle i niesamowicie przekonujące. Dukaj zmienia pod kątem swojej idei wszystko - inne są tu hierarchie społeczne, obyczaje, kultura, technologia, słowa, podejście do Boga itd. Mamy więc np. kosmos, który działa tak, jak wyobrażali go sobie starożytni Grecy - pięć żywiołów i władająca nimi Forma, mamy taki, gdzie światy równoległe, w których historia toczyła się innym torem podbijają i przejmują słabsze, czy ten, gdzie ludzie pną się po krzywej progresu, pozostawiając swoje człowieczeństwo na rzecz manipulacji przestrzenią i samą fizyką. Wiecie, co lubię w tym najbardziej? Początek, całkowite zanurzenie w nowym świecie, z jego dziwnym dla nas porządkiem, który musimy przyjąć i który stopniowo próbujemy ze szczątków informacji zrozumieć. A jak to wszystko jest napisane...! No i te szokujące zakończenia, w których dobitnie nam pewne rzeczy uzmysławia, pozostawiające nas z wielkim "wow". Dukaj jest najwybitniejszym żyjącym polskim fantastą i nawet z tym nie handlujcie.
Głód Martína Caparrósa. Wstrząsająca książka. W naszym położeniu łatwo nie przejmować się losem niedożywionych setek milionów, a tysięcy (dwudziestu pięciu, gwoli ścisłości) umierających każdego dnia. Każdego. Dnia. Ale Caparrós po to napisał tę książkę - uświadomić, zbulwersować, przerwać milczenie, zmusić do zadawania pytań. Bo nie uważa się za proroka, nie ma łatwych odpowiedzi i rozwiązań na zbudowanie utopii. Niezwykle mądra i poruszająca.
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Swietłany Aleksijewicz, ubiegłorocznej noblistki. Po lekturze bardzo przeciętnego Mo Yana moje zaufanie do nagrody nobla zostało nadwyrężone, ale ta autorka przywróciła moją wiarę. Nie wiem, co mogę o tym napisać - to trzeba przeczytać samemu. Ale płakałem jak bóbr przy lekturze kolejnych historii kobiet z ZSRR rzuconych w koszmar wojny. Fascynujące i jakże odmienne od tego, do którego się przyzwyczailiśmy - męskiego - jest ich spojrzenie na to wszystko, obserwacje, rzeczy, które zapamiętały.
Huśtawka Oddechu Herty Müller to książka opowiadająca fikcyjną opowieść o młodym Niemcu urodzonym w rumuńskim Banacie, skąd po II WŚ zostaje deportowany wgłąb ZSRR do obozu pracy. Wybitna, przejmująco smutna powieść, napisana niesłychanie cudownym językiem. To jedno z tych arcydzieł, dla których się żyje i dla których przebija się przez wszystkie przeciętniaki. I to też noblistka, btw. Choć akurat nie za tę powieść.
Nieśmiertelny Catherynne M. Valente. Wspaniała, zanurzona w rosyjskim folklorze, oniryczno-baśniowa (przywodzi na myśl Alicję w Krainie Czarów) historia umiejscowiona w XX-wiecznym Związku Radzieckim, i, podobnie jak
Huśtawka Oddechu przepięknie napisana, w sposób który każe się zastanawiać, jak w ogóle możliwa jest taka maestria w posługiwaniu się słowem. Zachwycająca. <3
Kurczę, mam jeszcze dużo dobrych rzeczy do polecenia, ale to kiedy indziej, to już piszę z półtorej godziny. XD Widać wyszukane wyrażenia mające sprawić wrażenie, że wiem o czym mówię nie przychodzą mi tak łatwo jak chciałbym, żebyście myśleli. :/